W środę 27 lutego o godz. 19.00 odbędzie się pokaz filmu Katarzyny Trzaski „Wieś pływających krów”. Dzięki uprzejmości dr Karoliny Felberg-Sendeckiej publikujemy jej recenzję filmu.
Współorganizowany przez Filmotekę Narodowa – Instytut Audiowizualny i Doc Lab Poland pokaz zorganizowany zostanie w siedzibie FINA, przy ul. Wałbrzyskiej 3/5 w Warszawie. Zapraszamy – Wieś pływających krów | Teraz–wtedy/Doc Lab Poland.
„Wieś pływających krów” – recenzja Karoliny Felberg-Sendeckiej
Przemierzające rzekę krowy to najbardziej charakterystyczny obraz z Varanasi – świętego miasta nad Gangesem, z kolei „pływające krowy” z filmu Katarzyny Trzaski to jedna z tajemnic Biebrzy. Dla trojga ekologów z Berlina – praktyków, którzy chcieliby paść krowy w zgodzie z naturą i uprawiać zboża niemodyfikowane genetycznie – te dwa obrazy pozostają w bliskiej relacji, wywołują się nawzajem i oświetlając. Czy jednak tytułowa „wieś pływających krów” jest miejscem szczególnie intensywnym pod względem duchowym, energetycznym? Czy przyniesie przybyszom z Niemiec satysfakcje oraz doznana, jakich oczekują po miejscach wybranych, uświęconych, żywo związanych z tym, co odwieczne, boskie, genialne?
Film Katarzyny Trzaski nie daje na tak postawione pytania łatwych i jednoznacznych odpowiedzi, albowiem życie – nawet tak zwane proste życie na kultywującej własne tradycje wsi polskiej – koniec końców jawi się jako konglomerat przychodzących skądinąd bezwzględności: łask, przyjemności, ale i nieszczęść, wartościowych doświadczeń, ale i żywiołów, intensywnych przeżyć, ale i tragedii. To one determinują i regulują nasze istnienie. I choć w „dżungli” wielkiego miasta Elle, Mario i Jon jako tako radzą sobie z wyznaczaniem i kultywowaniem enklaw, w obrębie których mogliby żyć w zgodzie z samymi sobą, to jednak w bezwzględnej rzeczywistości anachronicznej wsi polskiej gubią się nieco, zupełnie tracąc dystans i odkrywając dzięki temu własne słabości oraz niekonsekwencje znamionujące ich – wydawałoby się – tak szczegółowo przemyślane strategie bycia w świecie. Zresztą podobny proces dotyka także miejscowych, którzy w efekcie dojmująco intensywnego spotkania z młodymi berlińczykami dokonują swoistych rewizji – nierzadko zaskakujących i zupełnie nieoczywistych.
„Wieś pływających krów” jest dokumentem niezwykle dojrzałym i pięknym. Z jednej strony, ukazującym skomplikowanie i paradoksy wpisane w tak zwane proste życie na wsi, z drugiej – z życzliwością oraz uwagą referującym bezkompromisowe form współczesnej duchowości i kontrkulturowości (przede wszystkim krytycznych wobec stricte nowoczesnych idei postępu, emancypacji i modernizacji nurtów postnowoczesnej agrokulturowości). Poza tym film Katarzyny Trzaski stanowi frapujący głos w jakże obecnie komplikującej się dyskusji o relacjach polsko-niemieckich. Albowiem konfrontacja młodych Niemców z wielopokoleniową społecznością wiejską stanowi doświadczenie niezwykle intensywne – graniczne wręcz – dla obu stron.